niedziela, 5 sierpnia 2018

#1

Słońce wolno sunęło ku niebo.Zmieniało się przy tym z czerwonego,na pomarańczowe,a później jeszcze żółte.Wiatr lekko muskał pysk lwicy.W oddali zwierzęta przebudziły się do życia.Ptaki ćwierkały.Nowy majordamus,Nemo,podfrunął pod łapy lwa i skłonił mu się.

Lwica spojrzała kontem oka na partnera,z lekkim uśmiechem.To on dzisiaj miał zająć się porannym raportem.Lwica znowu spojrzała na wschodzące słońce.

Niewiele czasu później,zbudziła stado,które od razu ruszyło na polowanie.Złoziemki i lwioziemki razem stworzyły harmonie,jak wtedy za życia Simby.

Lwica zmarszczyła brwi,kiedy lwice walczące znów ostatnie opuściły jaskinie, udając się na trening.Królowa chciała,by wszystkie były przygotowane w razie potrzeby bronić domu.Chodź spokój trwał od wielu miesięcy,lwica wolała czuwać.Coś wkrótce się miało wydarzyć..

Lwiątka opuściły jaskinię,z chęcią zabawy.

Siri,odwróciła się i znów skierowała kroki w stronę czubka Lwiej Skały.Miała stąd dobry widok na swój dom,o który tak przecież trudno było walczyć.Im wszystkim.

Lwica zmrużyła oczy i cicho się zaśmiała,kiedy Chaka usiadł u jej boku.
-Jak raport?
Chaka przewrócił oczami.
-Wspaniale długi.Ten majordamus ma chyba kilka języków.
-A jak z ..no wiesz..-lwica ogonem wskazała ciemny teren.
-Odżywa.Podobno wyrosła trawa,rzeka jest czysta..-uśmiechnął się lew,-Ziemia Wyrzutków wraca do normy.
-Szkoda tylko,że Lisa nie mogła tego zobaczyć,-mówiąc to,Siri spojrzała na niebo.Jej przyjaciółka,jedyna bliska na strasznej ziemi na której się wychowała,nie wiedząc o swoim pochodzeniu.Lisa zginęła na wielkiej wojnie.
-Wysyłam na nią zawsze dodatkowe patrole,-powiedziała Siri.
Nie mogła dodać  nic więcej,bo z piskiem przybiegły do nich lwiątka.
Sawa
Nama
Kiara
Jej młode.Siri uśmiechnęła się ciepło,na wspomnienie tego,jak szybko urosły.
-Mamo,możemy wyjść się pobawić?-spytała Nama,jak zawsze poważna i dobrze ułożona.Córka królowej była jednak lojalna. Podobną cechę posiadał jej brat Sawa,którego stado nazwało idealnym.Był odważny i sprawiedliwy,ale tylko Siri wiedziała jako matka,że jej syn nie umie podejmować szybkich decyzji.
Kiara,słoneczko całej Lwiej Ziemi pozostała wesoła i ciekawska.Jej imię było trafne.
-Koda,Leah już pewnie tam są,-dodał Sawa
Kiara przytuliła się do łap matki.
-Wiesz,że cię kochamy!
Siri przewróciła oczami
-Mówiłam wam,że macie szlaban na wychodzenie po tym incydencie
Lwiątka wybrały się otóż kilka dni temu na polowanie i nie wracały dwa dni.Okazało się,że grały w zabawę ,ukrywając się przed wszystkimi specjalnie.
Dzieci zmieszały się,nim uśmiechnęły się.
-Oj mamo!!!
-Żadnych oj,-powiedział poważnie Chaka,-możecie bawić się w jaskini.Przecież jeszcze tylko dwa dni do końca.
Siri skinęła głową na potwierdzenie tych słów i spoglądała,jak Chaka prowadzi dzieci do jaskini.Siri pomyślała,że wkrótce powinna nauczyć Namę i Kiarę jak polować.Zostawiła to jednak na później.

Teraz musiała coś innego załatwić.

Wstała delikatnie,schodząc i ruszając w stronę granicy.Postanowiła wybrać się na własnoręczny patrol.Może powinna do niego przyłączyć się również Disi?
Siri uwielbiała otóż córkę Mwzo i chętnie spędzała z nią każdą chwilę.A teraz kiedy Disi była już prawie dorosła,żadko się spotykały.

Królowa przystanęła na chwilkę, by zobaczyć jak jej lwice polują.Widziała wśród nich ciemne futro Disi.Niech już poluję,-pomyślała Siri.Troszczyła się otóż na pierwszym miejscu zawsze o stado.

Ruszając dalej,szła znów spokojnie.Wiatr muskał jej pysk,kroki dudniły o ziemię.Lwica szła dalej pewnie,dopiero zatrzymując się przy wodopoju,by napić się wody.
Podbiegły do niej dwa lwiątka.Jeden ciemny ,druga złota.Uśmiechnęły się szeroko.Siri już wiedziała,o co poproszą
-Proszę królowej..
-Siri,-skwitowała ciemna lwica.
Całe życie była Siri,niech tak zostanie.Chciała być przyjaciółką dla stada.
-Dzieci..-zaczęła,-..Nama,Kiara i Sawa nie mogą wychodzić.Ale możecie się pobawić z nimi w jaskini..
Lwiątka spojrzały na swoje łapy,nagle posmutniawszy.
Siri zrobiło się ich żal,ale starała się wychować swoje dzieci stanowczo,tak więc nie mogła pozwolić im na zabawę z przyjaciółmi poza jaskinią.

Ciemna lwica odwróciła się,odchodząc.Lwiątka ku jej zdziwieniu,pobiegły do jaskini.Czyli jakiś cel się udał.

Siri musiała w końcu przyspieszyć,po drodze mijając znudzone zwierzęta.Słonie,zebry,antylopy... to jej przypomniało,że nie jadła śniadania.Jako dawna złoziemka ,umiała jednak długo wytrzymać.

Doszła do granicy,którą przekroczyła z dużą pewnością siebie.Usiadła na suchej ziemi,wpatrzona w jej głąb.Zawsze tu przychodziła by pomyśleć i sprawdzić,jak się ma jej stary dom.I faktycznie pomału obrastał trawą.
Siri pomyślała, że wkrótce musi sprowadzić tu zwierzęta.Może ziemia jeszcze odżyję i będzie znów młoda jak za czasów Mohatu.

Siri zmarszczyła brwi.Pamiętała imiona wszystkich władców,kiedy szaman co tydzień ją przepytywał.

Córka Kiary,miała już ruszyć na Lwią Skałę,kiedy w dalekich ,suchych krzewach ,zauważyła ruch.Zmarszczyła brwi.Cokolwiek to było,znikło równie szybko jak się pojawiło.

Wróciła na Lwią Skałę ,pełna złych przeczuć.


Hej,to pierwszy rozdział na blogu.Tak,przyznaje,że nie jestem do końca zadowolona,bo styl mógł mi się pogorszyć.Ale to tylko kontynuacja, pięć rozdziałów ...proszę żebyście byli wyrozumiali.
Cieszycie się,że Siri wróciła?
Pozdrawiam.

1 komentarz:

  1. Ja się bardzo cieszę i Cie uwielbiam i czytam wszystkie twoje historia o lwach na wottpadzie❤️❤️

    OdpowiedzUsuń